Budzik jest muzyką na początku serialu, jakim jest Twoje życie. Budzisz się i zaczynasz kolejny epizod. Jesteś głównym bohaterem. Z pewnością w swoim świecie, ale tak poza tym? Okazuje się, że seriali jest tak wiele, jak wielu jest ludzi. Przeplatają się ze sobą tworząc cross over’y. Są odcinki tragiczne, komediowe, melancholijne, a czasem akcji. W wymiarze wszechświata jest to jednak tylko jedna z wielu historii, która przeminie. Historii, jakich wiele. Warto o tym pamiętać.

Warto o tym pamiętać, bo to przydatne w radzeniu sobie z codziennością. Świadomość, że nie jest się głównym bohaterem, a jedynie jednym z milionów statystów rozsianych po całym globie, otwiera drogę do zrozumienia innych. Pomaga też poradzić sobie z presją.

Czujesz, że źle wypadłeś w czasie rozmowy ze znajomymi z pracy? Nie przejmuj się, pewnie już o tym nie pamiętają.

Spóźniłeś się z oddaniem pracy? Spokojnie, nie jesteś jedyny.

Odwlekasz publikację artykułu, bo obawiasz się reakcji? Szkoda na to czasu, to tylko jedna z setek informacji, którą przetworzy mózg odbiorcy w ciągu dziesięciu minut, o ile w ogóle ją zarejestruje.

Ten rodzaj medytacji ma pomóc w uświadomieniu sobie, jak śmiesznie małe są codzienne problemy. Polecam ją wypróbować, o ile wizja siebie jako nieistotnego pyłku na kamieniu pędzącym przez bezmiar wszechświata nie jest dla Ciebie przytłaczająca. Mnie wprawia ona w poczucie komfortu. Podobnie jak myśl o tym, że jutro mogę się nie obudzić daje motywację do działania. Wiem jednak, że różne są na to spojrzenia, dlatego na spokojnie – dla każdego coś dobrego, niekoniecznie to samo, może coś innego.

No dobra. Usiądź wygodnie, tak jak lubisz i czujesz swobodę. Ja siadam na moim zafu krzyżując nogi. Zamknij oczy. Weź głęboki wdech, wypuść powietrze. Poczuj całą drogę, którą przemierza w Twoim ciele. Wsłuchaj się w zmiany jakie wprowadza, w pulsowanie krwi i drobne trzaski. Powtórz kilka razy, aż poczujesz rozluźnienie. Stwórz obraz siebie w pozycji tu i teraz. Odwzoruj go najdokładniej jak tylko potrafisz. Gotowe?

Teraz wyobraź sobie siebie w otoczeniu, w którym się znajdujesz. Rozejrzyj się (pamiętaj, te wszystkie czynności są tylko w myślach) po pomieszczeniu. Przejdź się po pozostałych. Zwróć uwagę na inne osoby, które być może znajdują się wśród tych samych ścian. Masz dokładny obraz? To ruszamy dalej. Pamiętaj o oddechu.

Wyobraź sobie piętro w bloku lub sąsiedzkie domy. Poczuj ludzi, którzy się w nich znajdują. Pomyśl o tym, co mogło im się dzisiaj przytrafić. Jakie mają radości, smutki, zwycięstwa i problemy. Nie śpiesz się. Każdemu poświęć tyle uwagi, ile uznasz za słuszne. Kiedy skończysz te obserwacje ruszymy dalej.

Teraz już tylko szybciej i wyżej! Odlatujemy w przestrzeń. Twoim oczom ukazują się światła miasta, zarys granic, ciemne plamy na mapie. Wędrujemy po galaktykach mijając kolejne ciała niebieskie, mgławice i komety. Popuść wodze wyobraźni, nie chodzi o to, aby pomknąć w przestrzeń rzeczywistą, a jak najdalsze rejony świadomości. A kiedy dotrzesz już do jej granic… Wracamy tą samą drogą, aż ponownie zatopisz się w swoim ciele.

Z tej perspektywy codzienne rozterki nie wydają się już tak poważne, prawda? Mnie to nastraja pozytywnie.

To był mój – międzygalaktyczny – offczy bełkot.