halo? niebieska linia. halo? jest pan tam jeszcze?

chcę się zabić…

jak?

no… chyba się powieszę

wieszanie, proszę pana, wyszło już dawno z mody

trucizny są na topie, tabletki, te z komody

na pewno ma pan w domu mieszankę dość śmiertelną

by w sposób czysty odejść, tak definitywnie, w sedno

ale… czy pan nie powinien do tego mnie zniechęcać?

panie, proszę pana, czy każę się uśmiercać?

panie, nie tak szybko, toć to nie takie proste

chcesz pan się zabić? proszę. sposoby są lepsze i gorsze

a ta niebieska linia, cóż, przereklamowana

mogę jedynie doradzić, jak śmierć ma być wykonana

nie będę pana zniechęcał, toć to by była zniewaga!

przecież mówimy o śmierci… gdzie śmierć tam i powaga!

ale… ja nie chcę umierać.

to po co pan do mnie dzwoni?

żeby mnie pan przekonał…

i może psami pogonił?

ale ja nie chcę umierać.

to nie. rozmowa skończona

skoro pan jest już pewien, nie sposób pana przekonać

niech pan już idzie do żony, bo pewnie panem zmęczona

zdradziła mnie

bywa

ta żona prawdziwa?

prawdziwa, jak żyję, z krwi i kości

panie, pan serio? samobój z miłości?

zły powód?

bynajmniej. choć oklepany

już tyle razy… jest tak wyświechtany

to może chociaż coś oryginalnego

utopić w akwarium sklepu rybnego

coś, wie pan, z przytupem

z humorem weselej

przy trumnie mówić będą w kościele

że wespół z dorszami dokonał żywota

a jeśli by przyszła panu ochota

polecam sklepik na rogu Piekarskiej

szyld: ARTYKUŁY DO SZTUKI MALARSKIEJ

tam się pan w pędzle i farby obkupi

i wymaluje makijaż trupi

na swojej twarzy poprzez wypicie

tej farby – tak łatwo kończy się życie

halo? niebieska linia. halo? jest pan tam jeszcze?

cisza

psze pana. czy pan się już powiesił?

odkładam powoli słuchawkę, cała od ucha gorąca

uśmiech.

jestem najlepszy

antypracownik miesiąca