Nibylud omija poczwarę raczącą się sokami życiowymi wyciśniętymi z pędów.

Poczwara wsysa je, obserwowana w milczeniu przez wygiętego w łuk Kelnera. Jest gotowy na każde pstryknięcie palca.

Jedyne na co nie jest przygotowany, to uprzejmość.

Nibylud myśli i mówi:

Prestiż bywa mierzony sumą pieniędzy wydawanych na te same usługi, które można uzyskać za mniej zwykłą uprzejmością.

Wytrącona z transu konsumpcji poczwara unosi głowę i spogląda na Nibyluda.

Reguluje rachunek, zostawia hojny napiwek.

Ponownie wgryza się w liść, ochlapując fartuch Kelnera.